Poczucie winy sprawiało, że ciężko było mi oddychać. Tamao cały czas milczała. Kiedy... Stała się właśnie taka? Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. Owszem, nigdy nie była zbyt rozmowna, zawsze wolała trzymać się na uboczu, ale bez problemu potrafiłem przypomnieć sobie jej ciepły uśmiech, z czasów gdy oboje jeszcze byliśmy dziećmi. Teraz w ogóle się nie uśmiechała. Czy to ja wyssałem z niej życie i zgasiłem niegdyś tlące się iskierki w jej oczach?
- Byłem idiotą, zaniedbując cię w ten sposób, przepraszam - powiedziałem, ponieważ nic innego nie przychodziło mi w tym momencie do głowy. - Obiecuję, że będziemy częściej spędzać wspólnie czas, naprawdę. Wiem, że... Musiałaś czuć się bardzo samotna.
Nawet na mnie nie patrzyła. Tak naprawdę nie zamierzałem poruszać tematu jej miłosnego wyznania. Miałem gorąca nadzieję, że rozwiązanie które zaproponowałem rozwiąże sprawę i nie trzeba będzie się już o to martwić. - Powiesz coś?
Dziewczyna zagryzła delikatnie wargę i przestała skubać trawę, byłem pewien, że podniesie wzrok, jednak się przeliczyłem.
- Myślę, że Yoh-sama ma wystarczająco dużo problemów na głowie i... Yoh-sama naprawdę nie musi się mną przejmować.
- Nie opowiadaj głupot! Jesteś moją przyjaciółką i chcę, żebyś była szczęśliwa. Jutro... Wybierzemy się na małe zakupy, tak? - zaproponowałem szybko. Miałem ochotę nią potrząsnąć, aby tylko doczekać się bardziej żywiołowej reakcji z jej strony. Skinęła tylko głową. - Świetnie, w takim razie jesteśmy umówieniu. Z samego rana z pewnością będę trenował, ale popołudniu chętnie się tobą zajmę. - Wstałem szybko i otrzepałem spodnie ze wszelkich nieczystości, po czym wyciągnąłem rękę do wizjonerki. Przyjęła ją niepewnie i dźwignęła się z ziemi. Teraz wydawała mi się taka krucha i nieporadna. Szybkim ruchem objąłem ją ramieniem i uśmiechnąłem się promiennie. - No, rozchmurz się! Jestem pewien, że jutro miło spędzimy ze sobą czas i będziemy świetnie się bawić. - Soczyste rumieńce... Też były jakąś nagrodą. Byłem szczęśliwy, że mogłem otrzymać chociaż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz