piątek, 2 sierpnia 2013

Part 4

- Czy możemy się przejść? - Pytanie Yoh-samy dosyć mocno zbiło mnie z pantałyku. Wyrósł nagle przede mną i nie zdążyłam się schować. Poczułam, że robi mi się nieznośnie gorąco. Może i byliśmy na pustyni, ale tym razem chyba nie o to chodziło. Spuściłam wzrok i zacisnęłam nieznacznie pięści, aby ukryć drżenie rąk.
- Oczywiście, jeśli Yoh-sama sobie tego życzy - uznałam po dłuższej chwili, przestępując z nogi na nogę. Odważyłam się na niego spojrzeć, a on uśmiechnął się delikatnie. Miałam nadzieję, że nie będzie tak źle. W końcu Yoh-sama był naprawdę dobrą osobą. Nie zrobi mi żadnej krzywdy.
- Cieszę się... To chodźmy. - Podrapał się z lekkim zakłopotaniem po potylicy. - Do parku?
Propozycja nie przypadła mi do gustu. W parku zawsze kręciło się mnóstwo osób. Chłopak chyba wyczuł moje wahanie, ponieważ zaraz zapewnił, że równie wygodnie może być nad jeziorem. Ubieraliśmy się w zupełnej ciszy, droga również upłynęła nam w całkowitym milczeniu. Niby szliśmy razem, starałam się jednak trzymać odrobinkę za Asakurą. Jezioro było piękne. Promienie popołudniowego Słońca odbijały się w nim, tworząc na gładkiej tafli złociste refleksy. Od wody bił leciutki, orzeźwiający chłód. Mimo wszystko przeczuwałam, że czar tego miejsca niebawem pryśnie. Przynajmniej dla mnie. Yoh-sama zatrzymał się przy samym brzegu i obejrzał na mnie tak, jakby bał się, że zgubił mnie jeszcze gdzieś w wiosce.
- Usiądźmy - poprosił, przeczesując nieco nerwowo grzywkę swoimi długimi palcami. Skinęłam głową i przysiadłam się do niego, zachowując jednak bezpieczny odstęp. Czekałam cierpliwie, aż zacznie mówić, w końcu bez wątpienia nie zabrał mnie tutaj po to, aby podziwiać widoki. Zawiał lekki zefirek. Zaczęłam skubać biedną, niewinną trawę, w oczekiwaniu na jakiś ruch chłopaka. - Wiesz, chciałbym wrócić do tej sytuacji przed kilku dni, jeśli nie byłby to dla ciebie problem... -
Milczałam, czułam nieprzyjemny uścisk w gardle i tak nie zdołałabym w takim stanie odpowiedzieć.
- Ja... Naprawdę nie chciałem sprawić ci przykrości. Wiem, że ostatnio zupełnie nie mam dla ciebie czasu, bardzo żałuję, że tak źle cię traktowałem, odkąd wyjechałem do Tokio. - Pokręciłam gwałtownie głową. Nie miałam żalu o to, że Yoh-sama się mną zbytnio nie interesuje. W ogóle nie miałam żadnego żalu. To było dla mnie zrozumiałe. Przykro było mi głównie dlatego, że nie byłam wystarczająco dobra, aby zasłużyć sobie na to zainteresowanie ze strony Yoh-samy, więc to była całkowicie moja wina. - Jesteś dla mnie naprawdę ważną osobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz